W ostatnich dniach PKP wprowadziło, obowiązujący od zaraz na terenie całego kraju, nowy rozkład jazdy. Sposobu, w jaki to uczynił ten państwowy moloch, nie wymyśliłby i sam Bareja. Dość, że na dworcu PKP w mieście X, na pytanie, gdzie jest peron piąty, z którego, zgodnie z już obowiązującym rozkładem jazdy, odjeżdża za chwilę pociąg, pani w informacji, z rozbrajającym uśmiechem na ustach, odpowiedziała: "peron piąty będzie potem..."
Truizmem jest twierdzenie, że własność prywatna jest lepsza. Jest najlepsza. Bez cienia wątpliwości, wciąż jednoznacznie pejoratywnie postrzegany prywaciarz, nie pozwoliłby sobie na taką szopkę, jaką odstawili zarządcy PKP. Żaden dyrektor państwowego przedsiębiorstwa nigdy nie da tyle gwarancji, że sumiennie, zgodnie z rachunkiem ekonomicznym, będzie sprawował swoje stanowisko, jak prywatny właściciel.
Prywatne winno być wszystko, lub prawie wszystko. Wszystkie przedsiębiorstwa, fabryki, zakłady. Banki. Więziennictwo. Służba zdrowia - to, że obecnie jest publiczna - więc państwowa - to hipokryzja w najczystszej postaci. Każdy pracujący odprowadza podatek - tzw. składkę zdrowotną - więc dlaczego w przekazaniu tych pieniędzy pośredniczy państwo? Z ręki pacjenta do ręki lekarza - prościej, transparentniej, taniej.
Podobnie - oświata - już żołądek mi ściska sama myśl, o powierzeniu synka we wrześniu 2011 publicznej edukacji. Brrrrrr...... Przepełnione, w większości źle zarządzane szkoły. Z niedouczoną (zbyt często!) kadrą, mieniącą się mianem: nauczyciele (których, mimo, że nie nadający się do wychowywania i kształcenia dzieci i młodzieży, nie można w państwowej oświacie zwolnić). Prywatny system emerytalno - rentowym - albo ktoś sam oszczędza (w skarpecie, w banku, w funduszu emerytalnym, etc.) na stare lata, albo pracuje do końca życia.
Przy 5-10% podatku od osób fizycznych i prawnych (na szczątkową administrację państwową, obsługującą organa władzy państwowej i obywateli w niezbędnym zakresie, i samorząd oraz na armię i policję), pozostawiając resztę podatków w rękach człowieka, na wszystko pozostałe wystarczy, z naddatkiem. Na zdrowym, prywatnym rynku usług podmioty konkurując pomiędzy sobą o klienta nie będą windowały cen, bez obaw.
To tylko bardzo ogólny - obfitujący w skróty myślowe - i wcale nie autorski zarys. Bez wątpienia obarczony błędami, nie ukrywam. Chodzi o kanon: prywatne jest najlepsze.