Po kapitalnym ze wszech miar posunięciu premiera Donalda Tuska, który, przypomnę, w minioną sobotę zaproponował merytoryczne debaty polityczne pomiędzy specjalistami z różnych dziedzin dwóch głównych sił politycznych Najjaśniejszej A.D.2011 - Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości - ozwał się na nowo cały chór polityków, ale przede wszystkim publicystów i komentatorów biadolących nad tzw. zabetonowaniem polskiej sceny politycznej. A mi obecny kształt sceny politycznej zupełnie nie przeszkadza, powiem więcej - podoba się i bardzo odpowiada.
Jest na niej partia, dość duża i centrowa o najszerszym jak na dotychczasowe warunki polskie spektrum frakcji (od umiarkowanego prawa do umiarkowanego lewa), sprawująca od czterech lat władzę - pomimo pewnych, drobnych błędów i niedociągnięć - z nie najgorszym jednak skutkiem, co choćby potwierdzać może pewne, stałe od kilku lat poparcie społeczne rzędu 35 - 45 %.
Jest też druga, duża jak na polskie warunki, partia o zabarwieniu czysto prawicowym (w kwestiach światopoglądowych, bo jeśli chodzi o gospodarkę, to już bywa bardzo różnie), aspirująca do władzy w najbliższych wyborach parlamentarnych, ciesząca się stałym od lat poparciem społecznym (czy jak niektórzy wolą - sondażowym), rzędu 25 - 35 %.
I to wyłącznie pomiędzy tymi dwoma partiami rozegra się kolejny już raz w ostatnim sześcioleciu - bodaj szósty zresztą - bój o Polskę, czy to się komuś podoba, czy też nie i wbrew wszystkim zaklinaczom rzeczywistości.
Jest również na polskiej scenie politycznej partia lewicowa, skupiająca zwolenników liberalnych wartości (choć gospodarczo mało socjal-demokratyczna), na którą chęć głosowania wyraża w sondażach, też raczej stały, ok. 10-procentowy elektorat. Jest i partia chłopska - obecny współkoalicjant - dziś sondażowo oscylująca na granicy progu wyborczego (choć jak pokazuje doświadczenie ostatnich 2. dekad - potrafiąca płatać niespodzianki).
Reszta to plankton, zarówno w zakresie ilości, jak i jakości oraz trwałości. Nie wierzę w szanse powodzenia w najbliższych wyborach PJN czy RPP. Do planktonu zaliczam też inicjatywę wyborczą, o której ostatnio względnie najgłośniej - zwaną Prezydenci Miast - Obywatele do Senatu, czy coś podobnego. Inicjatywa ta, zanim naprawdę porządnie zafunkcjonowała - pomimo doniosłych idei jej przyświecających i jeszcze donioślejszych nazwisk na swoich listach - straciła w moich oczach polityczną cnotę wystawiając jako swoją kandydatkę celebrytkę, uczestniczkę "Tańca z gwiazdami" niejaką Annę Kalatę. Była - to prawda - pani ta swego czasu ministrem pewnego gabinetu (ponoć, jednym z najlepszych), ale to było dawno temu i nieprawda. A cała ta hucpa - PM-OdS - to w oczach co bystrzejszych obserwatorów świata polityki - ni mniej ni więcej jak tylko trampolina prezydenta Wrocławia p. Rafała Dutkiewicza do prezydentury Najjaśniejszej.
To, że cztery powyższe ugrupowania polityczne są najczęstszymi, a bywa że jedynymi w ostatnich latach pewnymi bywalcami na pierwszej stronie wyników poparcia społecznego wszelkiej maści działających w Polsce sondażowni - to fakt. To, że co najmniej od dekady, te cztery partie wchodzą do parlamentu, czy innych gremiów wybieralnych - też fakt. To z kolei, że partie w Polsce - nie dosłyszałem czy wszystkie, czy też te dwie najważniejsze - mają w sumie coś ok. 50 tysięcy członków, to moim zdaniem nie wina tych partii - na pewno nie wyłączna - a raczej niechęć ogromnej większości społeczeństwa Najjaśniejszej do angażowania się swoją osobą, umysłem i pracą w cokolwiek, w szczególności w politykę.
Poza tym, w tzw. dojrzałych demokracjach - Wielka Brytania (Labour Party, torysi), Stany Zjednoczone (Demokraci, Republikanie) - czy w mniej dojrzałych - Niemcy (CDU/CSU, SPD, FDP, Zieloni) - scena polityczna wygląda dość podobnie. I nie ma co biadolić, że tam to jest podział wg linii lewica - prawica, bo to już dawno zapomniana, zatarta przeszłość (patrz: koalicje rządowe w Niemczech, czy w Wielkiej Brytanii). Czymże zresztą, dziś jest, tak naprawdę, lewica i prawica?
A na koniec - stokrotnie wolę polską scenę polityczną A.D.2011 niż tę samą A.D.1991.